Wielka Plaga z 1665 roku. O największej epidemii dżumy w historii Londynu.

Wielka Plaga z 1665 roku została poprzedzona niepokojącymi znakami, które nadały jej tajemniczy i pozaziemski charakter. W grudniu 1664 roku na nocnym niebie pojawiła się kometa, którą uczeni i astrologowie uznali za bardzo zły omen. Koniunkcja Marsa i Saturna w listopadzie oznaczała według nich wojnę, zarazę i głód. Tego typu zjawisko było uważane za wyjątkowo rzadkie, toteż gdy w marcu na niebie pojawiła się następna kometa, jej złowróżbnej obecności nie potrafili wytłumaczyć nawet najlepsi astrologowie. Dżuma siejąca spustoszenie we Francji i Holandii potęgowała obawy ludności. Kościół dopatrywał się w chorobie kary boskiej za grzechy, toteż nawoływał do postu i gorliwej modlitwy w ramach ochrony. Zabobonni Londyńczycy coraz częściej przypominali sobie również o dawnym proroctwie Edlina, który przepowiedział ogromną zarazę w Londynie na 1665 rok.

dżuma_wielka_plaga_londyn_1665_kometa
Wycinek londyńskiej gazety z 1664 roku opisujący kometę, która była widoczna na niebie przez prawie 80 dni. (Źródło)

Źródło epidemii

Dżuma nie była jednak dla ówczesnych Londyńczyków niczym nowym. Czarna Śmierć pojawiła się w Europie po raz pierwszy w 1346 roku i od tamtego czasu regularnie nawiedzała stolicę. Dlatego też pierwsze śmiertelne przypadki w parafii St-Giles-in-the-Fields pod koniec grudnia 1664 roku nie tylko nie wzbudziły grozy rządzących, ale zupełnie uszły ich uwadze. W XVII wieku dżuma była już w Anglii chorobą endemiczną. Błędnym jest więc przekonanie, że epidemia z 1665 roku rozpoczęła się w momencie kiedy do portu na Tamizie wpłynął holenderski statek z belami zapchlonej wełny. Tradycyjne przekonanie o tym, że Mary Ramsay przywiozła plagę z Francji, ponieważ jest pierwszą osobą w parafii St Olave z dżumą jako przyczyną zgonu, również jest trudne do uzasadnienia. Natura ludzka lubi doszukiwać się kozłów ofiarnych, zwłaszcza jeśli winę można zrzucić na osobę z zewnątrz. Faktem jest jednak, że począwszy od 1603 roku, kiedy to w Londynie zmarło na dżumę 33,347 osób, władze miasta odnotowały zaledwie cztery lata całkowicie wolne od choroby. Kolejny z rzędu atak zarazy zarejestrowano w Londynie w 1647 roku, zaledwie 28 lat wcześniej, toteż większość dorosłych mieszkańców miasta doskonale pamiętała poprzednią wizytację. 

dżuma_londyn_epidemia_1563
Roczny rejestr zgonów, z dżumą jako przyczyną śmierci, sporządzony dla królowej Elżbiety w 1563 roku. (Źródło)

Londyn w 1665 roku

Zaledwie na kilka lat przed epidemią Anglia weszła w okres restauracji. Król Karol II powrócił na tron w 1660 roku. Jego ojciec Karol I Stuart był jedynym w historii kraju władcą obalonym przez poddanych i ściętym w 1649 roku. Po upadku Republiki Angielskiej pod rządami Olivera Cromwella, rodzina królewska oraz liczni dworzanie powrócili z zagranicy. Miasto zaroiło się od turystów i emigrantów szukających szczęścia i fortuny. Napływ ludności był jedną z pośrednich przyczyn, dla których Wielka Plaga z 1665 roku zebrała tak obfity plon. Liczba ludności ówczesnej stolicy osiągnęła prawie pół miliona mieszkańców.

król_angielski_karol_II_stewart
W czasach restauracji dwór królewski powrócił do obyczajów sprzed rewolucji. Surowe i purytańskie obyczaje okresu Angielskiej Republiki Cromwella szybko odeszły w niepamięć. Karol II uwielbiał rozrywkowy tryb życia, a przez jego alkowę nieustannie przewijały się coraz to nowe kochanki. (Źródło)

Warunki życia w stolicy

XVII-wieczny Londyn nie był przygotowany na brutalny atak zarazy. Zatłoczone i brudne miasto zbudowane z ciasno upchniętych drewnianych domów rozrastało się w zastraszającym tempie poza obrębem średniowiecznych murów. Biedota miejska w liczbie 250 tysięcy ludzi, żyła na obrzeżach metropolii, w nędznych chatach dzielnicy Westminster, Holborn i Southwark, wśród odstręczających pokładów śmieci i otwartych rynsztoków płynących środkiem ulicy. Podstawowe zasady higieny były niemożliwe do utrzymania. Brak kanalizacji, utrudniony dostęp do czystej wody i otwarte szamba stanowiły raj dla rojów much. Śliskie ulice pokryte były końskim łajnem, odchodami zwierząt hodowlanych i gnijącymi odpadami. Mieszkańcy górnych pięter mieli także w zwyczaju wylewać kuchenne pomyje i zawartość swoich nocników za okno. 

londyn_17_wiek_panorama
Mapa Londynu, około 1665 roku. (Źródło)
londyn_17_wiek_panorama
Panorama XVII-wiecznego Londynu. (Źródło)

Sytuacja w centrum miasta

Wewnątrz murów sytuacja nie była dużo lepsza. Rada Miasta zatrudniała sprzątaczy, którzy z grubsza oczyszczali ulice i wywozili najgorsze nieczystości na rubieże metropolii, ale pomimo tego smród panujący w stolicy był trudny do wytrzymania. Ludzie zmuszeni do wyjścia z domu, chodzili po ulicach z chusteczkami lub małymi bukietami kwiatów przytkniętymi do nosa. Bogatsi mieszkańcy poruszali się po Londynie powozami, unikając  wąskich i brudnych zakamarków. Stare miasto – the City of London – leżało pomiędzy zanieczyszczonym ściekiem dawnej rzeki Fleet, a parującymi moczarami Moorfield leżącymi na północ. Woda pompowana z miejskich studni przepływała najpierw przez przepełnione cmentarze. Ciasne i ciemne domostwa na parterze i w piwnicach ginęły w cieniu górnych pięter, które rozbudowywano do takiego stopnia, że sąsiedzi z przeciwnej strony ulicy mogli uścisnąć sobie dłoń przez okno. W dni deszczowe uliczki miasta pokryte były śmierdzącym błotem sięgającym kostek i rwącymi potokami brudnej wody wypełniającej miejskie rynsztoki. Całe miasto było zasnute ciężkim, czarnym dymem z ponad 15 tysięcy domostw ogrzewanych węglem i licznych fabryk mydła, hut żelaza i browarów. Wszy, pluskwy, pchły, pasożytnicze robaki i szczury stanowiły nieodłączny aspekt miejskiej egzystencji, a bezpańskie hordy psów i kotów dopełniały wizerunek stolicy.

dżuma_1665_londyn_epidemia
Przechodnie odnajdują ciało kobiety zmarłej na dżumę na jednej z ulic Londynu. (Źródło)

Czarna Śmierć

Określenie Czarna Śmierć jest stosunkowo młode. W 1665 roku Londyńczycy najczęściej określali dżumę jako „Wielki pomór” bądź „Wielką zarazę”, a ówcześni pisarze – „Wielką Śmiertelność”. Określenie „czarna” pojawiło się po raz pierwszy w XVI-wiecznych kronikach szwedzkich i duńskich. Wydaje się, że nie odnosiło się ono – wbrew potocznym opiniom – do rozległych zmian martwiczo-zgorzelinowych w skórze chorych, nadających jej czarną lub purpurową barwę, ale raczej czerni jako symbolu strachu i smutku, dla podkreślenia grozy i tajemniczości zarazy. W Wielkiej Brytanii określenie zaczęto używać dopiero pod koniec XVII wieku w odniesieniu do epidemii z 1346 roku dla rozróżnienia jej z Wielką Plagą, która nawiedziła Londyn w 1665 roku.  Jakakolwiek nie byłaby prawdziwa geneza określenia Czarna Śmierć, dość że przetrwało ono do dnia dzisiejszego i zainspirowało wielu artystów do makabrycznych przedstawień epidemii jako czarnego jeźdźca na koniu bezlitośnie ścinającego ofiary kosą – obraz utożsamiany ze śmiercią po dziś dzień.

dżuma_1665_londyn_śmierć_żniwiarz
XVII-wieczna rycina przedstawiająca Śmierć. (Źródło)

Dżuma jako choroba

W 1894 roku Alexandre Yersin odkrył, że przyczyną zachorowania na dżumę jest bakteria yersinia pestis przenoszona głównie przez zakażone pchły żerujące na czarnych szczurach domowych. Zainfekowane pasożyty były w stanie przeżyć w belce wełny przez ponad 6 miesięcy bez żadnego żywiciela. Obecnie naukowcy uważają, że rolę transmiterów prawdopodobnie pełniły także ludzkie wszy, wszechobecne wśród ubogich warstw ludności Londynu. Wielka Plaga z 1665 roku została ostatecznie potwierdzona jako epidemia dżumy w 2016 roku na podstawie analizy DNA zębów ofiar odnalezionych pod współczesną stacją metra przy Liverpool Street.

dżuma_1665_londyn_masowy grób
Archeolodzy pracujący nad masowym grobem ofiar dżumy odnalezionym podczas budowy nowej stacji metra przy Liverpool Street na terenie dawnego cmentarza Bedlam Burial Ground. (Źródło)

Dżuma dymienicza

Najczęstszą postacią choroby była dżuma dymienicza (ang. Bubonic Plague) przenoszona za pomocą wspomnianych już pasożytów. W pierwszych godzinach po ukąszeniu infekcja objawiała się wysoką gorączką, dreszczami, kompulsywnymi wymiotami, silnym bólem głowy i wyraźnym osłabieniem. W kilkanaście godzin od zakażenia dochodziło do powiększenia węzłów chłonnych, najczęściej w obrębie pachwiny lub pod pachą, nazywanych dymienicami (ang. buboes). Narośle były niezwykle bolesne, miękkie i mogły osiągać rozmiary wielkości jabłka. Z biegiem czasu, w pobliżu wrzodów pojawiały się czarne lub ciemnoniebieskie zgorzele, najczęściej na udzie lub ramieniu. W końcowej fazie choroby, około piątego dnia od zakażenia, wrzody często pękały wydzielając ciemną ropę i trudny do wytrzymania odór. Częstą praktyką średniowiecznych lekarzy było przebijanie dymienic w nadziei na to, że pozbycie się zainfekowanej krwi poprawi stan chorego. W rzeczywistości, rozcinanie i wypróżnianie narośli bez jakiegokolwiek znieczulenia w zatrważającej przewadze przypadków kończyło się zgonem pacjenta. Tuż przed śmiercią na klatce piersiowej lub plecach pojawiały się także czerwone plamki otoczone niebieskawymi lub czarnymi pierścieniami (ang. tokens), które zazwyczaj zwiastowały śmierć w przeciągu kilku godzin. 

dżuma_1665_londyn_dzuma_dymienicza
Dymienice we wczesnym stadium rozwoju u pacjentki zainfekowanej dżumą dymieniczą. (Źródło)

Dżuma płucna

Drugą odmianą była dżuma płucna (ang. Pneumonic Plague) – do dzisiaj uważana za jedno z najbardziej zaraźliwych i najcięższych schorzeń występujących u człowieka. Przenosi się drogą kropelkową. Pałeczki dżumy dostają się do dróg oddechowych, gdzie zatrzymują się na błonach śluzowych i wywołują odczyn zapalny. Stamtąd stopniowo przenikają do płuc, wzdłuż naczyń chłonnych i krwionośnych. Rokowania w tej postaci dżumy nie są najlepsze – często dochodzi do niewydolności oddechowej, niewydolności krążenia, a w efekcie do śmierci. Gorączka i ból głowy nękały chorego już w kilka godzin od zakażenia. Następnie pojawiały się szybko postępujące objawy przypominające ciężkie zapalenie płuc: duszność, kaszel, ból w klatce piersiowej i krwioplucie. Nieleczona dżuma płucna jest w stanie zabić w zaledwie trzy dni.

dżuma_1665_londyn_dżuma_płucna
Prześwietlenie klatki piersiowej pacjenta z dżumą płucną. (Źródło)

Dżuma septyczna

Ostatnia znana odmiana to dżuma septyczna (ang. Septicaemic Plague), która była niebywale gwałtowna i całkowicie niemożliwa do wytłumaczenia dla ówczesnych lekarzy. Pałeczki dżumy przenikały w tej postaci prosto do krwiobiegu i w przeciągu zaledwie kilku godzin docierały do narządów chorego. Dostępne źródła historyczne opisują wiele przypadków osób, które położyły się spać w doskonałym zdrowiu, a następnego ranka już nie żyły. Ten przebieg choroby napawał świadków szczególnym strachem, gdyż z pozoru nie miał nic wspólnego z pozostałymi odmianami dżumy, a jego szybkość była niemożliwa do wytłumaczenia w inny sposób jak tylko natychmiastową karą boską. Najczęstszym objawem wśród pacjentów, którzy zdołali uniknąć śmierci przez kilka dni, było ciemnofioletowe lub czarne zabarwienie skóry na placach dłoni i stóp spowodowane brakiem cyrkulacji i postepującą gangreną.

dżuma_1665_londyn_dżuma_septyczna
Ręka pacjenta zakażonego wirusem dżumy septycznej. (Źródło)

Wiedza medyczna

W XVII wieku dżuma była chorobą niezrozumiałą i wzbudzającą powszechny strach. Wielu ludzi wierzyło, że bakteria pochodziła z głębi ziemi otwartej przypadkowo podczas erupcji wulkanicznej. Chmura uwolnionego, chorobotwórczego odoru przemieszczała się następnie ponad siedzibami ludzkimi zarażając wszystkich na swojej drodze. Inni doszukiwali się przyczyny w niecodziennej pogodzie, w wysokiej śmiertelności lub niespotykanym zachowaniu się zwierząt, a także we wzroście lokalnej populacji kretów, żab, myszy i much. Wiedza ówczesnych lekarzy również była ograniczona, często poparta zabobonami i medycyną ludową. Oprócz dżumy mieszkańcy miasta zmagali się z wieloma innymi przypadłościami takimi jak ospa i gruźlica, które mając podobne objawy w pierwszej fazie, utrudniały poprawną identyfikację schorzenia. Pomimo tego, że rok bez plagi w Londynie był bardzo rzadki, wielu praktykujących lekarzy nie widziało na własne oczy pacjenta zainfekowanego pałeczkami dżumy. W czasach Angielskiej Republiki Cromwella reguły rządzące praktyką medyczną zostały rozluźnione. Wielu medyków praktykujących w Londynie nie otrzymało żadnego szkolenia uniwersyteckiego. Aptekarze bardzo często uchodzili za lekarzy. Różnice pomiędzy wykwalifikowanymi i doświadczonymi, a znachorami i szarlatanami były bardzo rozmyte. Około 80% specjalistów z Kolegium Lekarzy, a także liczni aptekarze i chirurdzy uciekli z Londynu na początku epidemii. Z ponad 600 medyków, w mieście pozostało około 250 z czego większość nie posiadała żadnej oficjalnej licencji i wystarczającej wiedzy, żeby zapobiec śmierci pacjenta.

dżuma_1665_londyn_lekarstwo
Jeden z wielu XVII-wiecznych przepisów na cudowne lekarstwo mające zapobiec dżumie. (Źródło)

Strój lekarski

Medycy pozostający w mieście zaadoptowali charakterystyczny strój zaprojektowany przez francuskiego lekarza powszechnie używany w Europie. Według ówczesnych uczonych dżuma była chorobą przenoszoną za pomocą miazmy lub chorobotwórczego odoru wiszącego w powietrzu. Z tego też powodu lekarze nosili maski z długimi dziobami, które wypełniali pachnącymi ziołami i kwiatami. Reszta kostiumu była zdecydowanie bardziej przydatna w ochronie przed pchłami. Długie do ziemi płaszcze, rękawice, kaptury i kapelusze były wykonane z grubego materiału lub skóry, woskowanej i natłuszczonej olejem, przez co łatwej do wytarcia i odkażenia przed powrotem do domu. Lekarze nosili ze sobą również długie laski, które były znakiem rozpoznawczym ich zawodu. Pomagały one dokonać oględzin pacjenta bez konieczności dotykania ich ubrań lub pościeli, a także trzymać chorych przechodniów na dystans. Lasek używano również jako knebla podczas bolesnych procedur przeprowadzanych bez znieczulenia. 

dżuma_1665_londyn_strój_doktor
Strój lekarza, 1656 rok. (Źródło)
dżuma_1665_londyn_strój_doktor
Kaptur lekarski wykonany z woskowanego płótna, skóry i szkła, 1700 rok. (Źródło)

Profilaktyka i leczenie

Ówczesne metody leczenia bazowały głównie na wiedzy z zakresu zielarstwa, ludowych zabobonach, a nawet na elementach alchemii. Żadne z nich nie miały większego wpływu na przebieg i rozwój choroby, ale przynajmniej dawały zrozpaczonym ludziom złudną nadzieję na wyleczenie. Do najbardziej znanych metod zapobiegania infekcji ówcześni zaliczali trzymanie bukiecików kwiatów przy nosie, tak aby szkodliwa miazma wisząca w powietrzu nie przedostała się do nosa. Ludzie zatrudnieni przy kopaniu masowych grobów nie rozstawali się także z tytoniem. Wierzono, że palenie miało właściwości dezynfekujące drogi oddechowe, stąd namawiano do niego nawet dzieci. Inną substancją odkażającą był ocet, którego używano przede wszystkim do dezynfekcji monet na londyńskich targach. Ludzie unikali dotykania się wzajemnie toteż zapłatę za towary wrzucano do wiadra z octem przygotowanego przez sprzedawcę. 

dżuma_1665_londyn_masowy_grób_pogrzeb
Mężczyźni zatrudnieni przy kolekcji zwłok palą tytoń podczas pracy. (Źródło)

Inne metody uzdrawiania

Znachorzy “leczyli” swoich pacjentów proszkiem z rogu jednorożca, nakładaniem pijawek na przedramiona lub nogi chorego, oraz przywiązywaniem żywego, oskubanego kurczaka do dymienic na tak długo, aż ptak zdechł. Noszono ze sobą również różne talizmany, które miały na celu odpędzenie plagi, najczęściej był to skrawek papieru z napisem ‘abracadabra’ wpisanym w trójkąt, szczęśliwa królicza łapka i suszona ropucha. Ucieczka większości wykwalifikowanych lekarzy z Londynu stworzyła dogodną okazję dla szarlatanów i krętaczy szukających szybkiego sposobu na wzbogacenie się. W okolicy katedry St Paul’s wiele sklepów sprzedawało cudowne eliksiry, tabletki i plastry, które miały zapobiec dżumie. Popularne były między innymi pigułki zawierające ciemiernik i opium, które wspomagały nadmierną potliwość, oraz tabletki wywołujące biegunkę. Oba medykamenty miały pozbyć się zarazków dżumy z ciała chorego. W rzeczywistości, często przyspieszały jego śmierć. Inny zuchwały znachor namiętnie rozsiewał plotkę, że osoba zarażona chorobą weneryczną stawała się natychmiast odporną na zarazki plagi.

dżuma_1665_londyn_amulet_lekarstwo
Amulety chroniące przed plagą, XVI-XVIII wiek. (Źródło)
dżuma_1665_londyn_lekarstwo
Pamflet reklamujący jedno z wielu cudownych lekarstw, które miało zapobiec dżumie, 1665 rok. (W. G. Bell, The Great Plague)

Rozporządzenia Kolegium Lekarzy

Wraz z postępem epidemii, Kolegium Lekarzy postanowiło wydać szereg zaleceń profilaktycznych dla mieszkańców stolicy. Ogłoszono zakaz podróży po kraju bez certyfikatu zdrowia oraz zakaz spotkań towarzyskich. Zamknięto miejsca publicznej rozrywki – teatry, festyny, sale taneczne, a także większość karczm i pubów operujących w dzielnicach dotkniętych dżumą. Parafie obarczono odpowiedzialnością za pomoc finansową biednym oprócz organizacji cotygodniowych modłów i postu dla przebłagania Boga. Żebracy i bezdomni mieli zakaz chodzenia po ulicach, ukrócono handel nadpsutą żywnością na londyńskich targach, a ulice i domy miały być utrzymywane w bezwzględnej czystości przez lokatorów. Burmistrz nakazał codzienne zamiatanie i zlewanie chodników wodą, jednakże im więcej ludzi chorowało, tym ciężej było wypełnić ten obowiązek. Po kilku tygodniach kwarantanny w wielu domach, stan ulic był gorszy niż przed epidemią. Ubojnie mięsa zostały przeniesione na peryferie, tak samo zresztą jak pochówki zmarłych na dżumę.

dżuma_1665_londyn_pogrzeb
Opis lekarstwa na plagę poleconego w pamflecie z 1665 roku: pinta świeżego mleka na czczo z dwoma ząbkami czosnku. (Źródło)

Dezynfekcja pomieszczeń

Kolegium Lekarzy zapewniło spory zapas lekarstw, które były rozdawane przez aptekarza przy Amen Corner. Wydano także nakaz okadzania mieszkań, a w szczególności pomieszczeń, w których znajdowali się chorzy. W tym celu używano substancji o mocnym zapachu i właściwościach “dezynfekujących”, najczęściej mieszanki siarki, smoły, saletry i sproszkowanego bursztynu. Ubodzy nie mający dostępu do drogich specyfików, palili w piecu stare buty, kawałki skóry i rogu, żeby uzyskać podobny efekt. Okna pozostawiano szczelnie zamknięte, a co niektórzy zatykali szmatami nawet dziurki od klucza. Domowe paleniska i kominki były w bezustannym użytku nawet podczas największych upałów, regularnie posypywane mieszanką dezynfekującą, która wypełniała pokój chorego ciemnym, gryzącym dymem. Doniesienia o skuteczności okadzania wynikały jedynie z faktu, że śmierdzące wyziewy zmuszały szczury do szukania innego miejsca do żerowania. Lekarze polecali także wdychanie oparów z octu, a sami często ssali kawałek czystego złota podczas składania wizyt u pacjentów.

dżuma_1665_londyn_kadzielnica_lekarstwo
Mosiężna kadzielnica do palenia mieszkanki dezynfekującej. (Źródło)
dżuma_1665_londyn_ocet_lekarstwo
Srebrny pojemnik z miejscem na nasączoną octem gąbkę. Opary octu i dym tytoniowy uznawano za dwa najskuteczniejsze dezynfekanty dróg oddechowych. (Źródło)

Początki zarazy

Mroźna, sroga zima, która trzymała epidemię od Londynu na odległość ramienia, ustąpiła na początku marca 1665 roku. Prawie natychmiast dżuma zaczęła zbierać obfite żniwo wśród ubogiej ludności dzielnicy St-Giles-in-the-Fields. Sucha i ciepła wiosna objawiła się w dzielnicy chmarami much, które były tak liczne, że pokrywały niemalże każdą powierzchnię w okolicznych domostwach. Był to złowróżbny znak nadchodzącej plagi. Dwa podejrzane zgony w grudniu 1664 roku oraz jeden w lutym 1665 roku nie figurują w oficjalnych raportach parafii jako przypadki dżumy, zostały więc zignorowane przez władze. Do końca kwietnia w całym mieście odnotowano zaledwie 4 ofiary zarazy, ale ogólna śmiertelność w Londynie wzrosła z 290 do 398 osób. Jest to ewidentny dowód na to, że przypadki zarażenia były zatajane z obawy przed przymusową kwarantanną wszystkich domowników.

dżuma_1665_londyn_kwarantanna
Wóz zbierający ciała zmarłych mieszkańców Londynu i zaryglowany dom z wizerunkiem krzyża na drzwiach. Obraz George Cruikshank’a. (Źródło)

Rozwój epidemii

W pierwszej połowie maja plaga wydostała się już na zewnątrz dzielnicy St-Giles-in-the-Fields i dotarła do parafii St Clement Danes gdzie odnotowano 4 ofiary śmiertelne. Do końca miesiąca dżuma stopniowo zadomowiła się w dzielnicy Westminster, Holborn, Whitechapel, Cripplegate, a także wzdłuż Chancery Lane, Strand i Fleet Street. W końcu dotarła do murów the City of London, gdzie w parafii St Mary Woolchurch znajdującej się w miejscu współczesnego Mansion House zmarła jedna osoba. W ostatnim tygodniu maja raporty parafialne doliczyły się 17 zgonów w mieście. Koniec upalnego i suchego czerwca zaowocował ponad 100 zgonami w samej parafii St-Giles-in-the-Fields. Dopiero wtedy władze miasta postanowiły o izolacji dzielnicy. Strażnicy patrolujący ulice parafii otrzymali nakaz zatrzymania każdego, kto starał się z niej wydostać. Gdyby ten krok został wykonany trzy miesiące wcześniej, dżuma prawdopodobnie nie zabiłaby 100 tysięcy mieszkańców Londynu. Niestety w czerwcu było już na to za późno.

dżuma_1665_londyn_śmierć
Zwłoki dwóch kobiet na londyńskiej ulicy z żywym dzieckiem pozostawionym bez opieki. Rycina Roberta Pollard’a. (Źródło)

Ucieczka z Londynu

W maju rozpoczął się wielki exodus bogatych mieszkańców Londynu, którzy spakowali ruchomy dobytek, zwolnili większość służby, zaryglowali drzwi, i ruszyli w stronę swoich wiejskich posiadłości. Ci, którzy uciekli jako pierwsi, spotkali się z negatywnym odbiorem i cynicznymi docinkami innych arystokratów. Zaledwie miesiąc później Ci sami cynicy w popłochu organizowali własną ucieczkę. Adwokaci i prawnicy z Temple zamknęli kancelarie na cztery spusty i masowo opuścili Londyn. Nie lepiej zachowali się bogaci doktorzy, którzy niezgrabnie tłumaczyli swój nagły wyjazd tym, że ich zamożni pacjenci przebywający poza stolicą potrzebowali ich opieki na wsi. Haniebnie mała garstka wykwalifikowanych lekarzy postanowiła zostać w mieście i pomagać ubogim. Duchowni pozostawili swoich wiernych na pastwę losu i zniknęli z Londynu w tym samym miesiącu. Zarządca więzienia Newgate i główny sędzia postanowili o zawieszeniu wszystkich wyroków i wyjechaniu ze stolicy, jako że dżuma siała spustoszenie wśród osadzonych. Począwszy od czerwca, aż do końca 1665 roku w miejskich rejestrach próżno szukać wzmianki o jakiejkolwiek egzekucji.

dżuma_1665_londyn_masowy_grób_broadsheet
Ilustrowany biuletyn z 1665 roku przedstawiający ucieczkę klasy średniej z Londynu i masowe pogrzeby w stolicy. (Źródło)

Stolica bez króla

7 lipca miasto obiegła nowina, że król Karol II wraz ze swoją świtą opuścił stolicę i udał się do Isleworth. W ślad za monarchą podążyły resztki arystokracji, bogaci kupcy i klasa średnia. W opustoszałym the City of London pozostał jedynie niezłomny burmistrz, okrojona Rada Miejska i zdziesiątkowana przez zarazę biedota. Dzielnice leżące poza murami miejskimi pozostały w rękach kilku polityków, którym król surowo zabronił wyjazdu z miasta. Egoistyczne zachowanie monarchy i jego świty w obliczu epidemii pozostaje jedną z największych plam na wizerunku Karola II. Ubodzy mieszkańcy stolicy przerażeni postępem zarazy, również próbowali uniknąć śmierci uciekając z miasta. W ich wypadku taka decyzja miała jednak tragiczne konsekwencje. Nie posiadając transportu, wystarczającej ilości żywności i wody, a także zabezpieczonego miejsca docelowego, ubogie rodziny były skazane na wielodniową tułaczkę do okolicznych wsi. Wraz ze wzrostem zakażeń w stolicy, wieśniacy odnosili się niechętnie do podróżujących i bardzo często, pomimo posiadania certyfikatu zdrowia, odmawiali im wstępu do osady. Nie mogąc wejść do żadnego miasta, uchodźcy musieli wracać do Londynu przez pola i pastwiska, żyjąc z tego co udało im się ukraść lub wyżebrać. Wielu z nich zginęło z głodu i odwodnienia zanim zdążyli wrócić do bram stolicy. Obawiając się o własne zdrowie, okoliczni mieszkańcy najczęściej pozostawiali zwłoki nieznajomych na pastwę ptaków i dzikich zwierząt.

dżuma_1665_londyn_masowy_grób
Ilustracja z 1722 roku przedstawiająca ubogich ludzi umierających przy stogu siana, oraz uzbrojonych mieszkańców wsi wrogo nastawionych do podróżujących Londyńczyków. (Źródło)

Rozporządzenia władz miasta

Jednym z pierwszych rozporządzeń władz było to o ryglowaniu domów, w których pojawiła się infekcja – praktyka znana w Londynie przynajmniej od 1518 roku. W przypadku, gdy jeden z domowników zachorował na dżumę, cały dom był natychmiast zamykany wraz z resztą rodziny, nawet jeśli nikt inny nie był chory. Ignorancja władz i kwarantanna zdrowych osób z zakażonymi przyczyniły się do bardzo wysokiej umieralności oraz do zatajania prawdziwej przyczyny śmierci przez krewnych. Na drzwiach domostwa malowano czerwony krzyż i słowa “Boże zmiłuj się nad nami” dla ostrzeżenia przechodniów. Przed nimi stawiano wartownika, który pilnował aby nikt z krewnych, przyjaciół i sąsiadów nie komunikował się z rodziną w środku. Parafialne rejestry z 1665 roku bardzo często wymieniają kilka osób o tym samym nazwisku, zmarłych w przeciągu kilku dni od siebie. Jest to przerażający dowód na to, jak szybko dżuma atakowała rodzinę skazaną na zamknięcie z chorym. Bezlitosna kwarantanna trwała 40 dni, podczas których jedyną osobą mogącą odwiedzać nieszczęsną rodzinę była pielęgniarka zatrudniona przez parafię.

dżuma_1665_londyn_kwarantanna
Ulice Londynu w czasie plagi z 1665 roku. Na drzwiach domu po lewej stronie widoczny jest znak krzyża oznaczający kwarantannę. (Źródło)

Strażnicy i pielęgniarki

Uwięzione rodziny były zdane na pastwę wartownika, który był odpowiedzialny za dostarczanie im jedzenia, wody i lekarstw, komunikację z lekarzem oraz światem zewnętrznym. Jego obowiązkiem było także ostrzeganie przechodniów, aby nie zbliżali się do domu. Była to praca, której nikt poza tymi w największej potrzebie, nie chciał przyjąć. Parafie przytłoczone wydatkami związanymi z epidemią, oferowały najniższą możliwą stawkę zarówno strażnikom, jak i pielęgniarkom. Bardzo rzadko byli to ludzie uczciwi, najczęściej jednak pijacy, drobni kryminaliści i bezrobotni. Pielęgniarki były zazwyczaj niepiśmiennymi, starymi kobietami żyjącymi w skrajnej nędzy, które nie miały pojęcia o medycynie. Miały one za zadanie odwiedzać zakażone domy i opiekować się ludźmi zamkniętymi wewnątrz. Parafia nie sprawdzała ich charakteru ani pochodzenia. Stąd też większość pielęgniarek zamiast opieki, zajmowała się okradaniem rodzin, które nie miały prawa odmówić jej wejścia do domu. Licząc na plądrowanie i zawłaszczenie ich dobytku, kobiety te bardzo często dusiły ostatnich chorych na łożu śmierci, lub zarażały jeszcze zdrowe dzieci zmarłych rodziców używając ropy z ich przebitych dymienic.

dżuma_1665_londyn_kwarantanna
Ilustracja autorstwa Edmunda Evansa z 1800 roku przedstawiająca ulice Londynu w czasie plagi. W tle widać wóz zbierający ciała zmarłych na dżumę. (Źródło)

Pochówek w czasie epidemii

Londyńskie cmentarze przepełnione świeżymi grobami szybko zastąpiono głębokimi dołami leżącymi na nie konsekrowanych nieużytkach poza obrębem miasta. Przed zakopaniem zwłoki ofiar pokrywano dla bezpieczeństwa niegaszonym wapnem. Władze miejskie obawiały się, że ilość zmarłych wywożonych z Londynu może doprowadzić do paniki, dlatego kolekcja ciał została ograniczona do godzin nocnych. Mieszkańcy wynosili zwłoki bliskich przed dom na zawołanie “przynieście swoich zmarłych!”, wykrzykiwane przez grabarzy siedzących na wozie. Wkrótce ilość zgonów przerosła przewidywania władz miejskich, a ciała ofiar zaczęły piętrzyć się pod ścianami domów czekając na nocny patrol. Dlatego też prawo ponownie zmieniono i zezwolono na kolekcję zwłok również za dnia. Grabarze unikając dotykania zwłok, najczęściej zarzucali na nie haki i w ten sposób ciągnęli ciało aż do wozu. Masowe groby przemieniły się tymczasem w stosy rozkładających się trupów z braku rąk do pracy przy kopaniu nowych dołów. Londyn został przytłoczony ogromem i szybkością przemarszu śmierci. Drewniane trumny używane na samym początku epidemii zostały z czasem zastąpione prześcieradłami i liną, którą kilkakrotnie obwiązywano ciało. W czasie najwyższej śmiertelności zaniechano nawet tego, a zwłoki dostarczane do dołów w chaotycznym pośpiechu były najczęściej nagie.

dżuma_1665_londyn_masowy_grób
Grabarze zakopujący nagie zwłoki w masowym grobie poza granicami Londynu. (Źródło)

Dalsze rozporządzenia władz

Przynajmniej od czasów panowania Elżbiety I, Londyn posiadał kilka prowizorycznych szpitali zakaźnych (ang. pest-house) mających na celu izolację zadżumionych od reszty społeczeństwa. Na wiosnę 1665 roku władze miejskie otrzymały oficjalny nakaz nabycia ziemi pod konstrukcję nowych budynków tego typu, jako że stare szpitale popadły w ruinę. Wydanie rozporządzenia sugeruje, że pomimo niskiego wskaźnika śmiertelności, władze od samego początku doskonale zdawały sobie sprawę z postępu epidemii. W międzyczasie zatrudniono także ludzi do uboju londyńskich psów i kotów, które uważano za nosicieli plagi. Szacuje się, że w mieście zabito łącznie około 40 tysięcy psów i 200 tysięcy kotów. Pozbycie się zwierząt odniosło odwrotny skutek – populacja szczurów wzrosła wraz z eliminacją zwierząt, które na nie polowały. Niestety próżno szukać w źródłach historycznych jakiejkolwiek wzmianki o eksterminacji stołecznych gryzoni. We wrześniu, kiedy epidemia osiągnęła apogeum, zdesperowane władze postanowiły także o rozpaleniu setek ognisk w odległości dwunastu domów od siebie mając nadzieję, że ogień oczyści powietrze z trującego i chorobotwórczego odoru. To przedsięwzięcie również nie przyniosło żadnych wymiernych skutków.

dżuma_1665_londyn_masowy_grób_finsbury_fields
Prowizoryczny szpital zakaźny oraz masowy grób na Finsbury Fields (dzisiejszy Finsbury Square). (Źródło)

Apogeum zarazy

W lipcu 1665 roku epidemia do reszty zawładnęła dzielnicą the City of London. W ostatnim tygodniu miesiąca na dżumę zmarło ponad 2000 osób, a z miasta wycofało się ponad 1800 mieszczańskich rodzin. Niestety dobrze sytuowani mieszkańcy pozostawili za sobą większość służby i czeladników, którzy nie mając gdzie się podziać, zasilili ubogie, przeludnione dzielnice, w których plaga zbierała największe żniwo. Przezorny burmistrz Londynu uratował Londyńczyków od śmierci głodowej płacąc kupcom dodatkową opłatę za dostarczanie żywności do stolicy. Najbardziej dotkniętą parafią wewnątrz murów było St Giles Cripplegate, wybudowane na dawnych, osuszonych bagniskach, gdzie nierówny teren pozwalał brudnej wodzie na stanie w zagłębieniach terenu i płytkich rowach. Na pobliskich polach Moorfields znajdowało się niemożliwie śmierdzące, ogromne wysypisko organicznych odpadów z londyńskich targów. Z Cripplegate plaga rozeszła się do pobliskich parafii St Botolph i Aldgate, równie ubogich i zaniedbanych. Na początku września liczba zgonów wewnątrz murów osiągnęła 8000 osób na tydzień. Bezradne władze miejskie zaniechały kwarantanny i zamykania rodzin w domach na okres 40 dni. Przypadków dżumy było zdecydowanie za dużo w porównaniu do liczby strażników i pielęgniarek gotowych do wykonywania swojej pracy. Miasto stało się niezwykle ciche i ponure, a na pustych ulicach zaczęła rosnąć trawa. Wozy pełne zwłok kierujące się w stronę masowych grobów i głosy konających, krzyczących w przedśmiertnym delirium, stanowiły jedyne dźwięki w okolicy. 

dżuma_1665_londyn_masowy_grób_aldgate
Masowy grób ofiar dżumy wykopany w dzielnicy Aldgate. (Źródło)

Zmierzch epidemii

Cotygodniowa liczba ofiar śmiertelnych zaczęła maleć wraz z nastaniem chłodniejszej pogody, chociaż największy spadek zanotowano dopiero późną jesienią. W lutym 1666 roku król i jego dworzanie uznali Londyn za wystarczająco bezpieczny aby do niego powrócić. Wraz z decyzją monarchy do miasta zaczęła napływać arystokracja, sędziowie, parlamentarzyści, kupcy i przedsiębiorcy. Otworzono większość sklepów i miejsc rozrywki. Przypadki plagi odnotowywano regularnie aż do połowy 1666 roku. Dżuma nie ustąpiła jeszcze ze stolicy, kiedy Londynem wstrząsnęła kolejna tragedia. Na początku września rozpoczął się Wielki Pożar, w którym spłonęła większość the City of London leżącego w obrębie murów. W Internecie można często spotkać się z opinią, że to właśnie pożar Londynu ostatecznie pozbył się szczurów i dżumy. W rzeczywistości, nie miał on bezpośredniego powiązania z końcem epidemii. Większość przypadków dżumy odnotowano bowiem poza murami miasta, w biednych dzielnicach na obrzeżach: St-Giles-in-the-Fields, Holborn, Drury Lane, St Martin at Long Acre, Westminster, St Clement Danes, Clerkenwell, Cripplegate, Shoreditch, Whitechapel, Stepney, Ratcliffe, Southwark i Bermondsey, które nie ucierpiały w Wielkim Pożarze z 1666 roku.

dżuma_1665_londyn_mapa_zasięg_epidemii
Zasięg epidemii dżumy na XVII-wiecznej mapie Londynu. (Źródło)

Przyczyny zaniżonych statystyk

Miejski rejestr zgonów z 1665 roku podał, że na dżumę zmarło łącznie 68,596 osób. Współcześni historycy sądzą jednak, że prawdziwa liczba przekroczyła 100 tysięcy ludzi z całkowitej populacji stolicy sięgającej 460 tysięcy (śmiertelność na poziomie 21.7%). Ówczesne liczby są obecnie uważane za mocno zaniżone choćby dlatego, że administratorzy w parafiach zostawiali luki w rejestrze jeśli w międzyczasie sami zmarli na dżumę. Wiele innych dokumentów spłonęło podczas Wielkiego Pożaru. W czasie apogeum epidemii dużo ludzi trafiło do masowych grobów bez jakiejkolwiek rejestracji z uwagi na pośpiech z jakim organizowano pochówki. Kwakrzy, Żydzi i Anabaptyści istniejący poza głównym nurtem wiary nie zgłaszali zgonów do kościoła, z którym nie mieli nic wspólnego. Ich zmarli spoczywali na osobnych cmentarzach, przez co śmiertelność innowierców jest całkowicie pominięta w rejestrach z 1665 roku. Próżno jest także szukać potwierdzenia początków zarazy w parafialnych statystykach. Ówcześni doktorzy nie mieli obowiązku zgłaszania nowych przypadków zakażenia do władz miasta, nawet jeśli rozpoznali charakterystyczne objawy wśród swoich pacjentów. Była to jedna z przyczyn, dla których szerząca się epidemia nie podniosła alarmu w mieście dużo wcześniej.

dżuma_1665_londyn_wielka_plaga
Grabarz ściagający ciała zmarłych z wozu za pomocą haka na długim drągu. (Źródło)

Poszukiwaczki zmarłych

Stwierdzenie zgonu i podanie jego przyczyny nie było kontrolowane i nie należało do obowiązków lekarza. Krewni zmarłego również nie byli zobligowani do powiadomienia żadnych oficjalnych władz. Było to zadanie należące do kobiet określanych mianem “poszukiwaczek zmarłych” opłacanych co łaska przez parafię. Podobnie jak wspomniane wcześniej pielęgniarki, były to stare, zazwyczaj niepiśmienne kobiety nie mające pojęcia o medycynie i rozpoznawaniu chorób, których warunki życia nauczyły nieuczciwości i krętactwa. Kobiety te żyły poza obrębem społeczności pełniąc w czasie zarazy niebezpieczną funkcję. Musiały mieszkać w miejscu określonym przez parafię i mogły wychodzić z domu tylko w celu świadczenia swoich usług. Na ulicy musiały mieć przy sobie białą laskę, która przypominała przechodniom o zachowaniu dystansu. Na koniec każdego dnia informowały parafię o liczbie zmarłych w dzielnicy i o przyczynie każdego zgonu. Na podstawie ich raportów miasto tworzyło Bills of Mortality – rejestr ludzi umarłych. Nędzarki bardzo często fałszowały przyczynę zgonu za łapówkę rodziny, która chciała uniknąć zamknięcia w domu na okres kwarantanny. Dzisiaj możemy się tylko domyślać ile przypadków dżumy zostało zatuszowanych w ten sposób pod pozorem ospy, grypy, gruźlicy i suchot. Poszukiwaczki zmarłych świadczyły swoje usługi aż do 1836 roku kiedy parlament nareszcie postanowił o zmianie prawa w zakresie rejestracji zgonu.

dżuma_1665_londyn_rejestr_zmarłych
Londyński rejestr zgonów na rok 1665. Z całkowitej liczby zmarłych w wysokości 97,306 osób, zaledwie 68,596 przypisano dżumie. Na zdjęciu zaznaczono inne choroby typu gorączka i gruźlica, które mają nienaturalnie wysokie wyniki w porównaniu z rejestrami z lat poprzednich. (W.G. Bell, The Great Plague)

Masowe groby w Londynie

Masowe groby i prowizoryczne szpitale zakaźne były prawdziwym horrorem dla bogobojnej biedoty Londynu. Ludzie sprzeciwiali się zabieraniu chorych do miejsca, w którym nie mieli dobrej opieki oraz pochówkom bliskich w masowym, bezimiennym dole wykopanym na nie konsekrowanej przez kościół ziemi. Niestety wraz z rozwojem epidemii i wzrastającą liczbą ciał, miasto musiało zrobić użytek z pól leżących wokół Londynu, gdzie ludzie byli najczęściej pochowani w nocy, pośpiesznie, bez żadnego obrządku i obecności duchownego. Biskup Londynu ograniczony przez kościelne prawa odmówił poświęcenia ziemi, która z założenia nie miała być użytkowana w ten sam sposób w późniejszych latach. Oddanie nowych połaci ziemi pod władze kościelne było warunkiem niemożliwym do spełnienia zarówno dla prywatnych właścicieli, jak i dla miasta. Z biegiem lat lokalizacje masowych grobów, nie oznaczonych w jakikolwiek sposób, zaczęły zacierać się w pamięci Londyńczyków. Współcześnie wiemy zaledwie o kilku miejscach, które zostały oficjalnie uznane przez archeologów za masowe groby z 1665 roku. Istnieje także kilkanaście domniemanych, ale bardzo prawdopodobnych obszarów wspomnianych w źródłach historycznych. Oprócz tych, w Internecie krąży mnóstwo miejskich legend i sensacyjnych doniesień o innych, możliwych lokalizacjach, które jednak nie są poparte żadnymi dowodami. Poniższa lista skupia się jedynie na dwóch pierwszych rodzajach miejsc.

dżuma_1665_londyn_szkielet
Szkielet mężczyzny wykopany podczas budowy nowej linii metra Elizabeth Line przy Liverpool Street. Archeolodzy określili wiek zmarłego na 18-25 lat. Badania zębów potwierdziły obecność bakterii Yersinia pestis odpowiedzialnej za dżumę dymieniczą. (Źródło)

St-Giles-in-the-Fields – Pierwszy masowy grób zarejestrowany w historii Wielkiej Plagi został wykopany na przykościelnym cmentarzu kościoła St-Giles-in-the-Fields. Do momentu, w którym zaraza ustąpiła z Londynu, na tym samym cmentarzu wykopano w sumie pięć ogromnych dołów. W samym lipcu pochowano tutaj nie mniej niż 1391 ciał, wszystkie z obrębu tej samej parafii.

Po lewej stronie kościół St-Giles-in-the-Fields z przyległym cmentarzem na mapie z 1746 roku, po prawej ta sama lokalizacja na mapie współczesnej. (Źródło)
Kościół St-Giles-in-the-Fields z przyległym cmentarzem.

St Botolph without Aldgate – W parafii Aldgate leżącej tuż na granicy murów miejskich wykopano ogromny dół w pobliżu kościoła St Botolph o wymiarach około 15 metrów na 6 metrów. Gdy skończyło się miejsce do jego dalszego poszerzania, dół zaczęto pogłębiać, aż grabarze dotarli do wody podziemnej na głębokości około 6 metrów. Masowy grób pomieścił w sumie 1114 ciał. Miejsce zostało odkryte w 1859 roku podczas rozbudowy architektonicznej we wschodnim rogu ówczesnego zaułka Three Nuns Court. Robotnicy natknęli się na dużą ilość ludzkich czaszek i kości leżących dwa metry poniżej poziomu ulicy. Po drugiej stronie kościoła, na dawnym cmentarzu użytkowanym obecnie jako park miejski, w 1870 roku doszło do zapadnięcia się dużego obszaru ziemi, które ujawniło kolejny dół z 1665 roku.

Na mapie z 1746 roku po prawej stronie kościoła St Botolph widać zaułek Three Nuns Court – dokładną lokalizację masowego grobu ofiar dżumy. Współcześnie miejsce to znajduje się pod nowoczesnymi budynkami, tuż obok stacji metra Aldgate. (Źródło)
Widok na kościół St Botolph z przyległym parkiem miejskim. (Źródło)

St Bride, Fleet Street – W 1610 roku kościół St Bride nabył nowy obszar ziemi w pobliżu rzeki Fleet, który określono w dokumentacji kościelnej jako ‘niższy cmentarz’. Wedle rejestru z 1665 roku, w sierpniu miejsce na ‘górnym cmentarzu’ przy budynku kościoła zaczęło się kończyć ze względu na postępującą epidemię. Wkrótce parafia postanowiła o wykopaniu masowych grobów, najprawdopodobniej na terenie niższego cmentarza. Jego dokładna lokalizacja jest widoczna na mapie Londynu z 1746 roku. Obecnie znajduje się tam plac budowy. Kamienice, które do niedawna stały przy Farringdon street – pomijając stary pub Hoop & Grapes – zniknęły już z mapy Londynu.

Dolny cmentarz kościoła St Bride znajdował się w miejscu dwóch biurowców i pubu, które do niedawna stały przy ruchliwej ulicy Farringdon. Obecnie lokalizacja jest placem budowy, a dwa ze wspomnianych budynków zostały rozebrane. (Źródło)
Lokalizacja dolnego cmentarza kościoła St Bride.

Vincent Square, Westminster – współczesny plac w centrum dzielnicy Westminster pokrywa część dawnych pól Toothill Fields, gdzie znajdował się prowizoryczny szpital zakaźny dla ofiar dżumy wybudowany w 1638 roku. W czasie Wielkiej Plagi na polach wykopano przynajmniej kilkanaście masowych grobów. Podczas lokalnej rozbudowy architektonicznej, w ziemi znaleziono wiele ciał pochowanych w chaotycznym nieładzie, oraz liczne gliniane fajki należące najprawdopodobniej do grabarzy, którzy bezustannie palili tytoń jako środek zapobiegawczy przeciwko zarazie.

Nieużytki Tothill Fields znajdują się obecnie w samym centrum dzielnicy Westminster, a Vincent Square, na którym często rozgrywane są mecze krykieta, zajmuje ich centralną część. Budynki rządowe stojące obecnie w północnym rogu skweru stoją najprawdopodobniej w miejscu dawnego szpitala zakaźnego oraz kilku masowych grobów. (Źródło)
Współczesny Vincent Square.

Golden Square, Soho – W 1665 roku władze miejskie nakazały kościołowi St-Martin-in-the-fields zaopatrzenie wiernych w prowizoryczny szpital zakaźny z przyległym cmentarzem. Parafia postanowiła o budowie na ziemi leżącej we współczesnej dzielnicy Soho. Na terenie szpitala wykopano kilka masowych grobów, z których przynajmniej jeden znajduje się w miejscu obecnego Golden Square. Podczas apogeum epidemii przywożono tutaj również zmarłych z sąsiednich parafii. W przeciągu jednej nocy grzebano zazwyczaj od 20 do 40 ciał.  

Golden Square przetrwał na mapie Londynu w tym samym miejscu przez ponad trzysta lat. Zmienił się jedynie układ pobliskich ulic. (Źródło)
Golden Square od strony południowej.

New Churchyard (Bethlem Burying Ground) Podczas budowy nowej linii metra Elizabeth Line i rozbudowy stacji kolejowej Crossrail Railway, robotnicy natknęli się na kolejny masowy grób ofiar z 1665 roku. W latach 2011-2015 archeolodzy odkryli ponad 3500 ciał zakopanych na dawnym cmentarzu New Churchyard należącym niegdyś do szpitala psychiatrycznego Bethlem Hospital. W zębach ofiar znaleziono DNA bakterii yersinia pestis, które potwierdziło, że znalezione zwłoki należały do ofiar dżumy dymieniczej. Lokalizacja znajduje się dzisiaj na terenie stacji metra Liverpool Street.

Współczesna ulica Liverpool Street przebiega dokładnie przez środek dawnego cmentarza należącego niegdyś do szpitala psychiatrycznego Bethlem. (Źródło)
Nowa stacja metra Liverpool Street na linii Elizabeth Line.

Broad Street Station – W 1863 roku podczas kopania fundamentów pod nieistniejącą już stację metra Broad Street Station, robotnicy odnaleźli około 400 szkieletów ludzkich pochowanych w nieładzie. W masowym grobie było też mnóstwo skórzanych butów, co doprowadziło ówczesnych historyków do niecodziennej konkluzji, że pomimo braku trumien i odzienia, ofiary dżumy były zazwyczaj grzebane w obuwiu. Śledztwo wykazało, że lokalizacja była w poprzednich wiekach małym cmentarzem, niemalże zapomnianym w historii miasta, ale używanym w czasie plagi z 1665 roku. Cmentarz ten nie jest widoczny nawet na mapie Londynu z 1746 roku.

Mały, zapominany cmentarz został odnaleziony podczas restrukturyzacji okolic Liverpool Street Station. W jego miejscu znajduje się obecnie duże centrum handlowe Broadgate. (Źródło)
Główne wejście do centrum handlowego Broadgate.

Novo Cemetery, Mile End Road – W XVII wieku Żydzi stanowili bardzo małą społeczność w stolicy, liczącą zaledwie 280 osób. Był to wynik religijnej nietolerancji, która zepchnęła ich do życia na marginesie angielskiego społeczeństwa. W czasach Angielskiej Republiki, Oliver Cromwell zezwolił Żydom na otwarcie synagogi przy Creechurch Lane w the City i zakup ziemi pod cmentarz poza granicami miasta. Miejsce to było mocno eksploatowane również w czasie Wielkiej Plagi. Cmentarz istnieje do dzisiaj, ukryty za nowoczesnym kampusem uniwersyteckim Queen Mary.

Cmentarz żydowski na Mile End przetrwał do dzisiaj w praktycznie nienaruszonym stanie. Obecnie znajduje się na terenie kampusu uniwersytetu Queen Mary. (Źródło)
Cmentarz Novo przy Mile End Road.

St-Giles-without-Cripplegate – kościół znajdujący się dzisiaj na terenie osiedla mieszkalnego Barbican stanowił centrum dzielnicy, która w 1665 roku ucierpiała najmocniej w obrębie murów Londynu. Dawny cmentarz wokół kościoła był już wtedy przepełniony ofiarami dżumy z poprzednich wizytacji, toteż parafia bardzo szybko musiała zdać się na okoliczne pola i kopanie masowych grobów w niekonsekrowanej ziemi.

Wąskie i brudne uliczki dawnej dzielnicy Cripplegate widoczne na mapie z 1746 roku znajdują się dzisiaj na terenie osiedla Barbican – jednego z największych zabytków architektury brutalizmu w Londynie. (Źródło)
Kościół St-Giles-without-Cripplegate późną jesienią.

Finsbury Square – Teren niegdyś określany jako Finsbury Fields, był częścią dawnych bagien Moorfields, które otaczały Londyn od północy. Przez wiele wieków tutejsza ziemia służyła za wysypisko stołecznych śmieci, które lokalni mieszkańcy omijali szerokim łukiem. W czasie apogeum epidemii, kiedy przepełniony cmentarz New Churchyard przy szpitalu Bethlem zaczął wydzielać smród rozkładających się ciał zbyt lekko przykrytych ziemią, władze Londynu postanowiły o przeznaczeniu pól poza obrębem murów na masowe groby. Do dzisiaj nie wiadomo ile ciał może tutaj spoczywać.

Dawne pola Moorfields przeznaczone pod masowe groby dla ofiar dżumy nadal pozostają niezabudowane. (Źródło)
Finsbury Square.

St Dunstan’s Church, Stepney – dżuma dotarła do wschodniego Londynu z kilkumiesięcznym opóźnieniem. Choroba rozpoczęła się w parafii St-Giles-in-the-Fields na zachodzie, następnie przeszła przez centrum miasta i dotarła do Stepney dopiero w sierpniu. W przeciągu następnych dwóch miesięcy, parafia odnotowała najwyższą liczbę ofiar śmiertelnych w całej stolicy – łącznie 8598 osób. Głównym obszarem wykorzystanym pod kopanie masowych grobów był obszerny cmentarz przy kościele St Dunstan’s. Do dnia dzisiejszego w północnej części cmentarza widać wzniesienie, które uważa się za miejsce pochówku kilkuset ciał. Pozostałe doły zlokalizowane są najprawdopodobniej w miejscu przeznaczonym dzisiaj do wyprowadzania psów.

Pomimo upływu czasu, ogromny cmentarz otaczający kościół St Dunstan’s nie został okrojony ani zagospodarowany. W północnej części parku znajduje się długi, dziwnie uformowany pagórek przypominający kształtem nasyp kolejowy. (Źródło)
Kościół St Dunstan’s w dzielnicy Stepney z przyległym cmentarzem.
Pagórek w północnej części parku St Dunstan’s.

New Street, Bishopsgate – dawna uliczka Hand Alley była zakończona nieużytkami, które rozkopano pod masowy grób dla ofiar z parafii Allhallows London Wall. W przyległym do ulicy pasażu zakopano około 2000 tysięcy ciał. Jest bardzo prawdopodobnym, że lokalizacja znajduje się obecnie na rogu zaułka Cock Hill.

Dokładne położenie masowego grobu przy Hand Alley nie jest znane. Na mapie z 1746 roku widać małe, niezagospodarowane miejsce odchodzące od pasażu w lewo, które z jakiegoś powodu pozostawiono puste. (Źródło)
Zaułek na końcu New Street, Bishopsgate.

Pitfield Street, Hoxton – jak sama nazwa ulicy wskazuje, jest to miejsce masowego grobu z 1665 roku potwierdzonego przez lokalne władze dzielnicy Hackney. Obecnie lokalizacja jest odgrodzona i odpowiednio oznaczona, żeby lokalni rezydenci nie siadali na trawie i nie wyprowadzali tutaj psów.

Nazwa ulicy Pitfield pochodzi najprawdopodobniej od zniekształconego słowa pest-field oznaczającego pole dla ludzi zmarłych na zarazę (ang. pestilence). (Źródło)
Zieleniec przy Pitfield Street, Hoxton.

Więcej domniemanych lokalizacji można znaleźć TUTAJ.

Ryba

Daj znać Rybie, co myślisz!